sobota, 19 listopada 2016

Andumênia - Monika Glibowska


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 9 listopada 2016
Liczba stron: 705
Gatunek: fantasy











120 lat snu. Jak świat może się zmienić przez tyle czasu? Czy można tak po prostu po 120 latach wrócić do swojego życia?
Właśnie po takim czasie z głębokiego letargu generałowie uśpieni po bitwie z Zineanem. Nie są oni zwyczajnymi ludźmi. Mają skrzydła i zgłębiają magiczną moc.
Jak można było się domyślić, nie wszyscy są zadowoleni z wybudzenia generałów. Dwór szczególną niechęcią darzy May Verteri, która nazywana jest „Krwawą May” nie bez powodu. Ludzie albo ją kochają albo nienawidzą, wzbudza silne emocje. Kobieta potrafi niezwykle sprawnie manipulować ludźmi. Nie należy do delikatnych i miłych bohaterek. Jest w pełni świadoma swojej mocy i nie ukrywa tego. Knuje intrygi, myśli egoistycznie. I tu pojawia się pytanie: czy losy kraju są powierzone w odpowiednie ręce. Generałowie, choć władający olbrzymią mocą wydają mi się niezupełnie pewni. Ale są ostatnią deską ratunku dla Andumênii pogrążonej w problemach politycznych i gospodarczych.
Jak pewnie wiecie, powieść ta jest debiutem autorki. Naprawę można podziwiać jej wyobraźnię i umiejętność stworzenia nowego świata. Książka nie jest powtórzonym schematem, na jakie często możemy się natknąć, szczególnie w fantastyce. Spodobało mi się delikatne wykorzystanie polskiej legendy o śpiących rycerzach, którzy powstaną, gdy ojczyzna będzie w potrzebie. Takie nawiązania zawsze przypadają mi do gustu.
Książka jest siecią intryg i politycznych zagrywek. Mnie może brakuje tam bardziej rozwiniętego wątku miłosnego, ale jak wiadomo nie każdy szuka czegoś takiego w lekturze. Tempo akcji wyraźnie przyspiesza pod sam koniec powieści. Na plus można zaliczyć kreację bohaterów. Ich charaktery są różnorodne, ale najbardziej fascynują mnie zimne i bezwzględne. „Krwawa May” właśnie takie cechy posiada, a do tego jest kapryśna. Czasami naprawdę chciałam, żeby dostała nauczkę. Jeżeli ktoś szuka w literaturze silnej i pewnej siebie kobiety to doskonale trafił!
Sądzę, że można uznać debiut autorki za naprawdę udany.

1 komentarz:

  1. Jestem w trackie czytania na jakiejs 30 stronie. Na razie wydaje mi się nudna i czytaj się ją jak książke do historii, ale cieszę się, że może byc przyjemna :)
    Pozdrawiam!
    Fan of books ;)

    OdpowiedzUsuń