Dom wariatów – właśnie tak bym to
nazwała. Żeby się o tym przekonać trzeba przeczytać „Krwawy
fiolet”. Książka ma wiele pozytywnych recenzji i opinii, ale
mnie nie szczególnie przypadła do gustu.
W skrócie, szesnastoletnia Hanna,
cierpiąca na zaburzenia maniakalno-depresyjne uderza w głowę
ciotkę, która jest jej opiekunką. Dziewczyna myśli, że popełniła
morderstwo, ale nie przejmuje się tym za bardzo, bo jej głównym
celem jest odnalezienie swojej matki. I tu zaczyna się obsesja
bohaterki. Hanna ma po prostu bzika na jej punkcie! Ani matka ani
córka chyba nie są w pełni zdrowia umysłowego. Córka chorobliwie
zabiega o względy matki, gotowa nawet popełnić przestępstwo czy
narazić swoje życie.
Przeczytałam „Krwawy fiolet” do
końca, ale raczej z irytacją niż z zadowoleniem. Główna
bohaterka, podobnie zresztą jak inne postacie, denerwowały mnie i
miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę. Chociaż lubię
fantastykę to zdecydowanie nie w tym przypadku. Wszyscy po kolei
wydawali mi się pewnymi kandydatami do psychiatryka. Relacje między
matką a córką były chore, ale nie w taki interesujący czy
zadziwiający sposób, jaki można spotkać czasami w literaturze,
ale po prostu sytuacja była śmieszna i jednocześnie tragiczna.
Hm.. nie słyszałam o książce, ale wydaje się być dość... interesująca.. może po recenzji nie powiem że wspaniała ale ciekawią mnie takie tematy - jednak po tym co napisałaś nie wiem czy się skusić XD
OdpowiedzUsuńbtw. nominowałam cię do liebster awords ^^ http://books-from-whole-world.blogspot.com/2016/10/liebster-awords-1-2.html
Reakcje matka - córka rzeczywiście mogą być fascynującym tematem powieści, jednak w tym przypadku z tego co piszesz to rzeczywiście wypadło to dosyć blado :o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://na-planecie-malego-ksiecia.blogspot.com