Tytuł: Never never
Autor: Colleen Hoover, Tarryn Fisher
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Seria: Never Never (tom 1-3)
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 6/10
Czy nasze życie jest zależne od
przeznaczenia? Istnieje coś takiego jak fatum? Pamiętam, że
podobny temat poruszałam na maturze i wtedy zgodziłam się z tym.
Never never mogłoby być wtedy doskonałym przykładem
literackim w tym wypracowaniu!
Charlie i Silas jednocześnie tracą
pamięć. W tym samym momencie po prostu budzą się i nie znają
nawet własnego imienia. Zamiast powiedzieć o tym komuś udają, że
zupełnie nic się nie wydarzyło i wszystko jest w porządku.
Dowiadują się, że są parą, a Charlie zauważa, iż nie tylko ona
padła ofiarą nagłej amnezji. Czy to nie dziwne, że dwie osoby
tracą pamięć w tym samym momencie? Może zażyli razem jakiś
narkotyk? A może są chorzy na tą samą chorobę. Możliwe, że po
prostu razem postradali zmysły.
Ich droga do odnalezienia siebie będzie
skomplikowana, ale na pewno nie nudna. Pełna uczuć, tych dobrych
jak i tych złych. Przepełniona nastoletnią miłością, ale też i
nienawiścią. Okrucieństwem i delikatnością. Warto sięgnąć po
Never never, zastanowić się
nad przeznaczeniem i nad tym, czy pokazujemy światu swoje prawdziwe
oblicze. Książka porusza nie tylko tematy miłości, historię
zwaśnionych rodzin (trochę jak Romeo i Julia,
prawda?), ale też potęgę manipulacji i egoizmu. Destrukcyjną moc
negatywnych uczuć i zamiarów. Zastanawiałaś/-eś się kiedyś,
czy nie krzywdzisz kogoś swoim zachowaniem? Czy nie jesteś dla
kogoś toksyczny? Może nawet tego nie zauważasz.
Było
to moje pierwsze podejście do twórczości zarówno Colleen Hoover
jak i Tarryn
Fisher i od razu mi
się spodobało. Oczywiście, szczególnie główny bohater był
przesłodzony, ale czy tak naprawdę nie chcemy czasami przeczytać
czegoś takiego? Z pozytywnym przekazem, ukrytą jakąś mądrością
życiową, dającą nam nadzieję na przeżycie czegoś podobnego.