Do sięgnięcia po nią zachęciła
mnie interesująca okładka, tajemnicza, w ciemnej kolorystyce.
Grafika ma głębię, przyciąga wzrok. Od razu widać, że to
kryminał, w sam raz dla mnie!
Później okazało się, że to druga
część serii, ale jakoś zorientowałam się w sytuacji.
Uzależniony stróż prawa, sytuację którego na pewno lepiej
zrozumiałabym, gdybym zaczęła od pierwszego tomu. Podczas czytania
wydawało mi się, że chcę już dobrnąć do końca. Jego
przemyślenia przeplatające się z zachowaniem neonazistów,
antyfaszystów itp. Nic z tego mnie nie wciągnęło. W kryminałach
doceniam niepokój, oczekiwanie, te wszystkie emocje i moje domysły.
Tutaj nic z tego nie zadziałało. Nie czułam w środku tego
„czegoś”, żadnego podekscytowania. Zakończenie nie okazało
się niespodziewane czy zagadkowe.
Książkę oceniłabym jako przeciętną.
Przeczytałam ją szybko, ale nie z wielkim zainteresowaniem. Może
po prostu nie każdy kryminał przypada mi do gustu. Zabrakło
kluczowych cech tego gatunku.