Tytuł: Cinder
Autor: Marissa Meyer
Cykl: Saga księżycowa (tom 1)
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Gatunek: fantastyka, fantasy, science fiction
Cyborgi, Pekin, sztuczna inteligencja?
- na pewno rzucę książkę już po kilku stronach. A tu
niespodzianka! Wciągnęłam się niesamowicie i jedyne, czego
żałuję, to fakt, że na następną część będę musiała
czekać.
Historia Cinder oparta jest na bajce o
Kopciuszku, na szczęście nie jest na siłę do niej upodobniona.
Dziewczyna wprawdzie ma macochę i przyrodnie siostry i w jakimś
sensie gubi pantofelek na balu, ale życiorys nastolatki prezentuje
się nieco inaczej niż ten bajkowy.
Cinder jest cyborgiem, czyli niektóre
części jej ciała są mechanicznymi protezami. W świecie, w jakim
żyje, pomiata się cyborgami, nie uważa się ich za ludzi.
Dziewczyna bardzo przez to cierpi, bo nawet jej macocha i przyrodnia
siostra nią gardzą. Cinder musiała stać się cyborgiem po jakimś
ciężkim wypadku w dzieciństwie, ale nie pamięta z niego zbyt
wiele. Nasz Kopciuszek pracuje jako świetny mechanik, smaru i brudu
się nie boi. Dzięki temu poznaje następce tronu – Kaia. Jak
można się domyślić młodzi wpadają sobie w oko, ale różnice
społeczne uniemożliwiają im na coś więcej niż sporadyczne
rozmowy. Sytuacja komplikuje się coraz bardziej, kiedy Cinder
zostaje królikiem doświadczalnym w badaniach nad śmiercionośną
zarazą.
Książka jest fantastyczna! Zupełnie
się w niej zakochałam i chcę więcej. Nieszczęśliwa historia
Cinder chwyta mnie za serce. Z każdą kolejną kartką historia się
rozkręca i pojawiają się nowe wątki i domysły. Warto sięgnąć
po tę książkę i umilić sobie wieczór. Zupełnie nie
spodziewałam się takiej fascynacji, ale okazało się to dla mnie
bardzo pozytywnym zaskoczeniem. To pokazuj, że nie można oceniać
książki tylko po domysłach, warto zajrzeć do środka.
Jestem tak oczarowana, jak dawno nie
byłam. Cała historia mnie urzekła, motyw Kopciuszka sprawdził się
tu znakomicie. Atmosfera panująca w książce wciągnęła mnie w
ten niesamowity świat i ogromnie się cieszę, że poznam
kontynuację tej historii.
Strzałem w dziesiątkę jest
pozostanie przy oryginalnej okładce, a do tego jeszcze twarda
oprawa, cudo!
Hmm, książkę za sobą mam już od dawna, ale teraz zastanawiam się, czy nie kupic nowego wydania, ponieważ jest piękne :)
OdpowiedzUsuńhttps://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/