Chociaż „Desperacja” nie
jest uważana za jedną z lepszych książek Kinga, przeczytałam ją
z zainteresowaniem. King jest, jak powszechnie wiadomo, mistrzem
słowa i grozy. Sprawnie operuje językiem, nadaje słowom wyjątkowy
kształt i brzmienie.
„Desperacja” przemyca wiele
wątków religijnych, ale w nierażący sposób. Zbieranina
przypadkowych ludzi jadących przez odludzie zostaje zamknięta w
areszcie górniczej mieściny Desperacja. Sprowadził ich tam
policjant-szaleniec. Wśród nich jest jedenastoletni David, który
modli się do Boga o ratunek. Ale Bóg jest okrutny, więc trochę
pomaga, ale trzeba za to płacić odpowiednią cenę.
Całe miasteczko zostało wymordowane.
Może nie uczynił tego jednak Collie – zwariowany policjant? Może
to tylko jego ciało (zresztą wyraźnie dążące do degradacji)
jest tylko naczyniem wypełnionym jakimś demonicznym stworzeniem?
Prawie wszystkiego dowiemy się od Davida – młodego ciałem, lecz
dojrzałego duszą chłopca, który rozmawia z Bogiem i próbuje
uratować swoich towarzyszy od czegoś gorszego niż śmierć.